Po wyroku KIO województwo kujawsko-pomorskie rozstrzygnęło na korzyść Arrivy przetarg na przewozy od grudnia 2013 roku. Od wyroku odwołały się Przewozy Regionalne, które zarzucają komisji przetargowej stronniczość.
Przypomnijmy – w październiku otwarto oferty w przetargu na obsługę odcinków linii kolejowych w obrębie województwa kujawsko-pomorskiego w latach 2013-2015: Toruń – Kutno, Toruń – Iława (pakiet A), Bydgoszcz – Tczew, Bydgoszcz – Wyrzysk Osiek (pakiet B) oraz Gniezno – Toruń, Inowrocław – Bydgoszcz (pakiet C).
Ceny zaproponowane przez spółkę Arriva RP były najniższe dla dwóch z trzech pakietów (A przy cenie 10,38 zł/pociągokilometr i B przy cenie 11,82 zł/pociągokilometr). W pakiecie C (przy cenie 13,49 zł/pociągokilometr) najniższą cenę zaoferowała firma Przewozy Regionalne, obecnie obsługująca trasy objęte postepowaniem. Jednak w styczniu postępowanie zostało niespodziewanie unieważnione – zamawiający jako powód podał, że przedstawione oferty przekraczają możliwości finansowe województwa.
W związku z tym w lutym Arriva RP złożyła do Krajowej Izby Odwoławczej wniosek o uznanie unieważnienia tego przetargu za bezprawne. Krajowa Izba Odwoławcza uznała ten wniosek za zasadny i nakazała samorządowi województwa kontynuowanie dalszej procedury przetargowej, czyli sprawdzenie złożonych ofert i wybranie najkorzystniejszych. Urząd Marszałkowski dokonał oceny ofert. O czym pierwotnie nie poinformowano, urzędnicy wykluczyli ofertę Przewozów Regionalnych i rozstrzygnęli na korzyść Arriva RP postępowanie we wszystkich pakietach.
Przewozy Regionalne zarzucają komisji stronniczość
– Przychylność komisji była po stronie Arrivy, a wybór wykonawcy zapadł niezgodnie z prawem – powiedziała dziś otwarcie prezes Przewozów Regionalnych Małgorzata Kuczewska-Łaska, informując o złożeniu odwołania do KIO przez spółkę. Jak powiedziała, Urząd Marszałkowski odrzucił ofertę PR z powodu przerwania jej ważności. Przewoźnik rzeczywiście nie przedłużył ważności oferty ale wtedy, kiedy przetarg został odwołany przez województwo. – Karanie nas za nieprzedłużenie oferty w takiej sytuacji jest ciosem poniżej pasa – uważa prezes.
Małgorzata Kuczewska-Łaska stwierdziła, że do przewoźnika nigdy nie przyszło pismo, wzywające do przedłużenia ważności oferty, co jest wymagane przed wykluczeniem z postępowania. Co więcej, według jej wiedzy oferta Arrivy RP też nie została w pewnym momencie przedłużona na czas – a więc została przerwana jej ważność – a jednak ten przewoźnik uniknął wykluczenia z przetargu.
Kuczewska: Arriva nie ma czym jeździć
Przewozy Regionalne zarzucają Arrivie, że poświadczyła nieprawdę składając ofertę Urzędowi Marszałkowskiemu. – Jak wiemy, wszystkie zasoby Arrivy są wykorzystywane do realizowania obecnej umowy wieloletniej. Nie miał więc on na dzień składania ofert środków do wykonywania przewozów, a taki był wymóg przetargu – zaznaczyła Małgorzata Kuczewska-Łaska.
Kolejnym zarzutem PR jest to, że autoryzacja bezpieczeństwa została wydana dla spółki Arriva PCC, a jeździ na niej Arriva RP. – Tym powinien zająć się Urząd Transportu Kolejowego – stwiedziła prezes.
Walczą o wszystkie pakiety
Prezes Przewozów Regionalnych powiedziała "Rynkowi Kolejowemu", że spółka walczy o wszystkie pakiety, nie tylko pakiet C, w którym złożyła najtańszą ofertę. – W przetargu były jeszcze inne kryteria. Chcemy przede wszystkim, żeby nasza oferta została ocenione, wtedy będzie można je porównać – zaznaczyła. Jak dodała, Arriva na pakiety A i B złożyła rażąco niską ofertę, a w pakiecie C bardzo wysoką, a mimo to zarząd województwa zaakceptował je wszystkie.
Dlaczego przewoźnik podczas poprzedniej rozprawy w KIO stanął po stronie zamawiającego, który chciał... odwołać przetarg? – To był nasz błąd. Trzeba było stanąć po stronie Arrivy – przyznała prezes. Jak stwierdziła, jeśli Izba nie uwzględni teraz odwołania PR, to kujawsko-pomorski zakład Przewozów Regionalnych może zostać w całości zamknięty. Pracuje w nim 740 osób.